Jako świeżo upieczony prażanin postanowiłem pojeździć po stolicy Czech rowerem i w ten sposób spędziłem znaczną część wiosennych, letnich i jesiennych dni…
Z zaskoczeniem odkryłem, że z biegiem lat Praga stała się całkiem przyjazna rowerzystom, a z peryferyjnych dzielnic, w tym z tej, w której mieszkam, do centrum wiodą nowe ścieżki rowerowe.
W okolicy głównych atrakcji, takich jak Most Karola, robi się tłoczno i ciasno, ale swobodnie można dotrzeć do innych ciekawych miejsc, takich jak wybrzeże Wełtawy, „Tańczący dom” Franka Gehry’ego czy Wyszehrad.
Za pierwszy cel wycieczki najwyższy szczyt Pragi, jakim – wg znalezionego w Internecie zestawienia – było wzgórze Čihadlo.
Z centrum na południe miasta droga wiodła wzdłuż Wełtawy, a krajobraz powoli zmieniał z miejskiego na górski. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że na rzece pojawią się zaraz flisacy.🙈

Po wjechaniu na szczyt wzniesienia znalazłem tam tablicę informacyjną, z której wyczytałem, że jest to de facto drugi najwyższy szczyt Pragi, a faktyczne, najwyższe zniesienie znajduje się 30 km ode mnie.,,
Samo Čihadlo znajduje się na trasie „ścieżki wolności” upamiętniającej wydarzenia II Wojny Światowej, a na jego obszarze szkolili się niemieccy artylerzyści. W rzeczy samej ze zboczy poniżej szczytu rozciąga się ładna panorama Pragi, więc gdyby kiedyś ktoś planował jej ciężki ostrzał artyleryjski, to gorąco polecam tę miejscówkę.

W drodze powrotnej przekroczyłem rzekę i ruszyłem w drogę powrotną lewym brzegiem Wełtawy. Praga przypomina tam karkonoskie osady, jeździ się po lasach i polach, a w pewnym momencie trafiłem na nieznany mi, średniowieczny gród, który okazał się planem zdjęciowym tutejszego studia Barrandov.
Po tej stronie rzeki znajduje się także Prokopské údolí, które jest trochę miejskim parkiem, a trochę górskim wąwozem, ze skalnymi ścianami, klifami i górską rzeczką.

Jeżdżenie praskimi ścieżkami rowerowymi to taki trochę miks – z miejskiej dżungli w kilka minut przenosimy się w górskie, a następnie wielkomiejskie krajobrazy.
Dodać należy, że Praga jest bardzo górzysta, więc raz po raz rozciągają się tu widoki na miasto – na Zamek na Hradczanach, Wyszehrad, wieżę na Žižkovie, wzgórze Petřin czy Wełtawę. Dodatkowo pełno tu ciekawych miejsc i zakątków – willi, ambasad, starych budynków przemysłowych, parków itp.

Za tak zwanej „komuny” dałoby się w Pradze nawet pojeździć na nartach. W Czechosłowacji dość popularne były igielitowe stoki, a jeden z nich znajdował się na wzgórzu w dzielnicy Prosek, gdzie czasami wjeżdżam sobie rowerem, jako że rozciągają się stąd ładne widoki.

Nie zabrakło akcentów narciarskich! Na cmentarzu na Wyszehradzie, na którym spoczywa wielu zasłużonych Czechów, znalazłem jeszcze jedną, narciarską mogiłę. Spoczywa w niej Josef Rössler-Ořovský – nazywany “ojcem czeskiego sportu” działacz i promotor z przełomu XIX – XX wieku. Był współtwórcą Czeskiego Komitetu Olimpijskiego i dyplomatą, sędziował pierwsze derby Sparta Praga – Slavia Praga w marcu 1896r. i uprawiał szereg dyscyplin, przy czym – co mnie nie dziwi – w szczególności miłował narciarstwo. Dzisiaj przypomina o tym ten wyjątkowy pomnik.























\





