Dzisiaj byłem głodny i postanowiłem przekuć to w natchnienie – zapraszam na subiektywny przegląd kulinarnych wspomnień.
Najczęściej bywam w Czechach. Kuchnia ta, w której warzywa są raczej dekoracją, na dłuższą metę może być ciężka, ale czasem warto sobie pofolgować. Polacy uwielbiają smażony ser z frytkami i sosem tatarskim, ale polecam też svíčkovą – pampuchy z mięsem, żurawiną i bitą śmietaną.
W Słowacji także króluje smażony ser, ale chętnie zamawiam halušky – lane kluchy z bryndzą i skwarkami. Wszystko popijam Kofolą – czesko-słowacką alternatywą dla coli.
Wiele wspaniałych smaków odkryłem w Garmisch-Partenkirchen. Potężny sznycel z zimnym piwem to doskonałe zwieńczenie długich zjazdów czarną trasą ze stacji Hausberg. Bawaria oferuje też pyszne dania z dziczyzny.
W Austrii ktoś powiedział, że to kraj „z niemieckim językiem i włoską mentalnością”. Nie do końca się zgadzam, ale rzeczywiście jadłem tam doskonałą pizzę. Bliskość Italii zobowiązuje! Austriackie Alpy to też tłuste, pożywne zupy z knedlami, które otulają narciarza ciepłem i aromatem.🤗
We Włoszech wszyscy nadal mówią po niemiecku, ale jedzenie jest już typowo włoskie – makarony, boskie desery (tiramisu, strucle) i znakomita kawa.
Jeśli ktoś chciałby spróbować wszystkiego naraz, Słowenia jest idealnym miejscem. Ten kraj, leżący na styku kultur romańskiej, germańskiej i słowiańskiej ma równie bogatą kuchnię. W Alpach Julijskich królują gęste zupy (juha, jota) i tłuste placki (frika), a nad morzem – makarony i owoce morza.
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o Sierra Nevada i misie mięsnych, andaluzyjskich przysmaków…
Mógłbym pisać dalej, ale teraz Wasza kolej – co lubicie jeść na stoku i po nartach?
#ski #skiing #narty #narciarstwo #jedzenie #food #foodporn
2 tygodnie temu