Jak w to w lecie bywa, pojawiają się tu posty z kategorii „rowerowy off-topic” i bieżący rok nie będzie inny. Ostatnio nie byłem na żadnej wycieczce, ale wygrzebałem stary trip, który z czystym sumieniem mogę polecić nawet mniej doświadczonym cyklistom. Mowa tu o Szlaku Orlich Gniazd.
Wcale nie rekomenduję tutaj wycieczki szlakiem rowerowym, a pieszym (na rowerach ), co jest dużo ciekawsze. Przełajowe odcinki szlaku rowerowego są jeszcze w miarę, ale asfalt czy kostka, to nuda.
Trasa z Krakowa do Częstochowy (tudzież odwrotnie) ma nieco ponad 160 km, co da się przebyć na spokojnie w ciągu 3 dni, zakładając przy tym wizyty w zamkach, których na trasie jest ponad 10. Drogę powrotną można przebyć pociągiem, dostosowanym do przewozu rowerów.
Mnie na wycieczkę namówił kolega – udałem się w nią bez większego przygotowania (wtedy byłem mniej aktywny sportowo), na pożyczonym rowerze (wtedy nie miałem swojego), a całość przejechaliśmy w 2 dni (wtedy ani ja, ani mój tyłek nie wiedzieliśmy, na co się piszemy). Ponieważ jednak ów trip przeżyłem i w to w formie na tyle dobrej, by ostatnie kilometry pędzić sprintem przez Częstochowę, by złapać pociąg do Krakowa, to wnioskuję, że i przeciętny śmiertelnik z tym szlakiem sobie poradzi.
Na szlaku (pieszym) czekają na nas ciekawe podjazdy, zjazdy, zwężenia, wąwozy, jaskinie, skały i zakamarki.
Są też piesi, ale występują z rożnym natężeniem. Rowerzysta-narciarz znajdzie na trasie narciarskie akcenty!
Na szlaku nawigowaliśmy się jeszcze analogową mapą
i odwiedziliśmy w sumie 11 zamków: