Elektryzujące wycieczki (w Masywie Śnieżnika).

W tym roku rozwijałem swój romans z rowerami, zwłaszcza elektrycznymi. Wycieczki na tych ostatnich bardzo mi się spodobały, bo wspomagany prądem pojazd daje w górach dużo większe możliwości co do dystansu.

W jeden z weekendów objeżdżałem okolice Śnieżnika i muszę przyznać, że jest to okolica dużo przyjaźniejsza dla rowerów, niż Karkonosze, które kilka razy odwiedziłem w ubiegłym roku. W Karkonoszach jest park narodowy i tylko w kilku miejscach możemy zjechać z asfaltu. W masywie Śnieżnika tras jest dużo więcej – są tu zarówno single tracki, jak i ścieżki, szlaki i drogi, które możemy przemierzać rowerem.
 

 

 
Około 40 kilometrowa trasa wiodła z dolnej stacji ośrodka narciarskiego Czarna Góra na szczyt Śnieżnika, na której kończy się już budowa nikomu niepotrzebnej wieży widokowej  (tę samą trasę przemierzyłem w kwietniu na skiturach, łącznie z postojem przy Mariańskich Skałach).
 


 
Po zjeździe ze Śnieżnika zaliczyliśmy krótki postój pod drzewami (z powodu ulewy), a następnie pogrążonym we mgle szlakiem niebieskim i skąpanym w słońcu żółtym zjechaliśmy do Międzygórza.
 

 
Stąd, po wizycie nad wodospadem i zjedzeniu rosołu wróciliśmy do miejsca startu.