Małe jest piękne, czyli z wizytą u księcia Liechtensteinu.

Po udanych, narciarskich wycieczkach na sycylijską Etnę w 2019 r. i grecki Parnas rok później, zastanawiałem się, czy uda mi się znaleźć jakąś narciarską ciekawostkę do odkrycia w roku bieżącym, jako że koronawirus mocno ograniczył możliwość podróżowania…

Okazało się jednak, że wyprawa do Szwajcarii stała się świetną okazją do tego, by sprawdzić co oferuje narciarzom jedno z najmniejszych państw świata – Liechtenstein.
Jak się okazuje, w kraju o wielkości i ludności niewielkiego powiatu znalazło się miejsce na niezłą stację narciarską – Malbun.

 

Do Malbun dojeżdża się ze stolicy księstwa – Vaduz – stromą, pełną serpentyn drogą, z której roztacza się niesamowity widok na rzekę Ren i w sumie na cały kraj.

 

Wioska Malbun leży na końcu drogi i z trzech stron zamknięta jest szczytami, z których największy to liczący 2000 m.n.p.m. Sareis.

 

Stacja narciarska oferuje kilka oślich łączek i parę dłuższych tras, obsługiwanych przez trzy wyciągi kanapowe. W większości są to łagodne, niebieskie nartostrady, choć miłośnicy ostrzejszej jazdy znajdą tu także trasy czarne i czerwone, zwłaszcza na zboczach wiodących z Sareis do wioski.
Jedna z nartostrad wiedzie przez środek wsi, co jest bardzo praktyczne, gdy chcemy zrobić sobie przerwę i załatwić coś „na mieście”.

 

Klimat stacji jest raczej sielski i choć można trafić na treningi na tyczkach, to dominują tu „lokalsi” z dziećmi i wnukami.
Wokół Malbun wytyczone są też szlaki piesze, z których rozpościerają się piękne widoki, co skrzętnie wykorzystałem i przywdziawszy narty skiturowe udałem się na mały spacer.

 

Miło było Cię poznać, Malbun!