Sezon w Zermatt nie kończy się nigdy!

W tym roku postanowiłem pojeździć na nartach w miesiącach, w których nie miałem jeszcze okazji tego robić. Lipiec był jednym z nich więc w ubiegłym tygodniu spędziłem 3 dni w Zermatt. Oto garść refleksji.

O logistyce
Samotna podróż z Polski do Zermatt autem to finansowe morderstwo i duży wysiłek;) Na szczęście moja siostra mieszka ok. 100km przed Szwajcarią po drodze z Wrocławia, więc mogłem podróż tam i z powrotem podzielić sobie na dwa dni. Ale koszty paliwa, winiety (40CHF) musiałem już ponieść sam. Do i ze Szwajcarii wjeżdżałem przez Bazyleę. Okazało się jednak, że nawigacja prowadzi mnie do przeprawy pociągiem (dodatkowy koszt) i w ostatniej chwili przeprogramowałem nawigację, co zaowocowały dłuższą ale nieprawdobodobnie malowniczą podróżą przez Grimselpas i wjazdem samochodem na ponad 2100mnpm. W drodze powrotnej od razu odpowiedni ustawiłem nawigację i wracałem autostradami, najpierw jadąc na zachód w stronę Lozanny, a następnie przez Berno.

O miejscowości
Zermatt jak wiadomo wyłączony jest z ruchu samochodowego, więc samochód zostawiłem na parkingu w Tasch (54CHF za 3 noce) i do Zermatt dojechałem z tobołami pociągiem (16CHF za podróż w dwie strony). Na miejscu po miasteczku poruszają się niemal wyłącznie elektryczne taksówki i dostawczaki, a większość hoteli oferuje transfer z i do dworca.
Miejscowość położona jest pięknie, między stromymi ścianami doliny, a z góry groźnie spogląda na nie Matterhorn. Hotel Jagerhof, w którym się zatrzymałem i który z czystym sumieniem mogę polecić, położony był bardzo wygodnie, 5min pieszo od centrum a 10min od stacji wyciągu.

O ośrodku narciarskim.
W lecie wyciągi ruszają o 7.15 a jazda na nartach możliwa jest do 13.00. W górnej części miasteczka znajduje się stacja, z której baaardzo długą gondolą wjeżdża się na ok 2800mnpm, a stamtąd wagonikiem na 3880 gdzie wskakuje się już w narty.

Zasadnicza część ośrodka to Plateau Rosa, gdzie znajduje się kilka równoległych orczyków i kilka równoległych tras, długich na ok. 1800m.
Po włoskiej stronie znajduje się jedna trasa (7).

źródło: http://www.powderhounds.com/Europe/Switzerland/Zermatt.aspx

Nie jest to jakaś ekscytująca jazda, ale ze względu na porę roku nie narzekałem :) Ośrodek chwali się 23km tras, ale wlicza to pewnie dojazdówkę ze szczytu do orczyków i zjazd z Plateau Rosa do dolnej stacji wagonika. Ta ostatnia część jest dość płaska, a w dobrym stanie jest tylko w godzinach porannych, potem robi się grząska i miękka.
Wydaje mi się że o tej porze roku ciekawsze trasy oferuje jednak Hintertux, ale ze względu na wysokość trasy na Plateau Rosa dobrze się trzymają, a nawet podczas upalnych dni w dolinach, popołudniowe burze przynosiły w okolicach szczytu warstwę świeżego śniegu.

W zasadzie to jazda w Zermatt nie różniła się zbytnio od mojej kwietniowej wyprawy na czeskiego Pradziada. Podobieństw jest wiele:
– do obydwu ośrodków nie dojechałem autem;
– kilka równoległych, prostych tras;
– orczyki;
– widok na majestatyczną górę;
– jazda do 13.00;
– miękki, wiosenny śnieg.
Skoro zatem Pradziad nazywany jest „Morawskim Lodowcem”, to ja niniejszym mianuję Zermatt „Szwajcarskim Pradziadem” :P

A cały letni zjazd można zobaczyć tu:

Drugiego dnia sprawdziłem zjazd z Plateau Rosa na stronę włoską (Cervinia). Dzień wcześniej pani z obsługi wyciągów po szwajcarskiej stronie nakłamała mi, że po stronie włoskiej nic nie ma. A tymczasem trasa ta strasznie mi się spodobała! Długa na blisko 3km, szeroka, ze śniegiem w całkiem dobrej kondycji. Dodatkowo prawie nikt po niej nie jeździł. Być może dlatego, że jej minusem jest utrata czasu potrzebnego na wjazd powrotny.  Jak się okazało, wyciągi po włoskiej stronie mają oprócz statusu „open” i „closed” tryb „stand by”. Wyglądało to tak, że po zjeździe na włoską stronę na stacji nie zastałem nikogo – ani turystów, ani obsługi, a wszystkie wyciągi stały nieruchomo. Musiałem znaleźć pana i panią z obsługi, którzy specjalnie dla mnie odpalili wyciąg i kilkudziesięcioosobowym wagonikiem wwieźli mnie z powrotem na górę. Jeden zjazd/wjazd zajmował prawie 30min, więc przy krótkim czasie otwarcia ośrodków szkoda mi trochę było czasu.

3 dniowy karnet (181CHF) ważny jest zarówno po stronie szwajcarskiej jak i włoskiej.
Film i zdjęcia z jazdy po włoskiej stronie:

Subiektywnie reasumując
Podobało mi się bardzo – dobre warunki śniegowe jak na lipiec, brak tłoków (głównie kluby/zawodnicy, narciarzy rekreacyjnych – niewielu) i niesamowite widoki.
Na regularne wizyty w Szwajcarii raczej sobie nie pozwolę, ale kiedyś chętnie wrócę, może na jakąś końcówkę sezonu, kiedy liczba otwartych tras jest jeszcze spora a pogoda już wiosenna :)

Strona ośrodka:
https://www.zermatt.ch/en/Skiing