Tegoroczną, narciarską majówkę zaliczyłem jeszcze 28-30 kwietnia, co pozwoliło mi załapać się na jeden dzień wspaniałej pogody, bo w samą majówkę bywało z nią różnie. Za destynację obrałem tym razem nie Tyrol, ale Karyntię i położny w niej lodowiec Mölltaler.
To najbardziej słowiański lodowiec, bo po pierwsze blisko stąd do Słowenii (gdzie Karyntię nazywa się „Koroszką”), a po drugie właścicielem ośrodka jest słowacki Tatry Mountain Resorts. Można tu zatem korzystać z karty GoPass i benefitów z nią związanych.
Na lodowcu tym jeździłem kiedyś latem – w 2019 roku szczycił się on jeszcze mianem „całorocznego ośrodka narciarskiego”, ale ostatnie lata nie były dla niego łaskawe. Lodowiec mocno się skurczył i bywa, że nawet jesienią warunków do jazdy tu nie ma, a profil tras powoli się zmienia.
W tym roku wiosna sprzyjała dotąd narciarzom – kwiecień był zimny i obfity w opady śniegu, więc późny start sezonu będzie można „odrobić” do połowy czerwca, bo tak długo Mölltaler planuje być czynny w tym roku.
Sam ośrodek jest całkiem spoczko, są tu fajne trasy dla bardziej wymagających,
ale jeśli przyjedzie z nami ktoś szukający łagodniejszych i bardziej rekreacyjnych warunków, to z czystym sumieniem możemy polecić im długą i szeroką 9-tkę.
Na przerwę obiadową warto zjechać do schroniska Duisburger Hutte, które leży przy nartostradzie nr 10 – nieco bardziej wymagającej, a przez to mniej obleganej. Zjeść tu można m.in. käsespätzle, czyli takie jakby austriackie haluški, podziwiając przy tym piękną panoramę.
Pogoda na Mölltaler nie rozpieszcza – znane są wyjazdy, w czasie których narciarzom przez cały tydzień towarzyszyła mgła.
Dlatego, gdy tylko pogoda jest piękna, warto wjechać na Schareck, czyli najwyżej położony punkt ośrodka. Z jednej strony ujrzymy wtedy piękną panoramę Wysokich Taurów i ponad którą wybija się najwyższy szczyt Austrii, Grossglockner (3798 m.n.p.m.).
Spoglądając w drugą stronę możemy sprawdzić, jakie warunki panują w sąsiednim kraju związkowym – Salzburgu i ośrodku Bad Gastein – Sportgestein.
Wspomniana na początku Karyntia to najbardziej na południe wysnięty region Austrii i dawna prowincja Cesarstwa Rzymskiego. Na tutejszych stokach spotkać zatem możemy sporo Węgrów, Serbów czy Rumunów.
Po nartach, korzystając z długiego, wiosennego dnia, można udać się na spacer w dolinie i nacieszyć zmysły: oczy nacieszą się połączeniem soczystej zieleni i białych szczytów, uszy – szmerem licznych, spływających z gór strumieni, a nos – zapachem wiosennego kwiecia.
I dlatego właśnie narty wiosną to piękna sprawa.
View this post on Instagram