Matko Boska, jeździmy w Tarvisio!

Przy okazji jeżdżenia w słoweńsko-włoskim ośrodku Kanin – Sella Nevea, odwiedziliśmy także położone nieopodal Tarvisio, skąd na nartach dojechać można na Monte Santo di Lussari.


Jest dość mały ośrodek, zasadniczo składający się z trzech sensowych tras, wiodących z trzech szczytów: Monte Priesnig, Monte Florianca i właśnie Monte Santo di Lussari.

 

Najciekawszą i najdłuższą nartostradą jest właśnie ta biegnąca z ostatniego ze wspomnianych szczytów. Trasa ma prawie 5 kilometrów, a jej oznaczenie jest, jak się wydaje, przedmiotem sporów narciarskich kartografów, bo na jednych mapach widnieje jako czerwona, a na innych – czarna. Na górę wjeżdżamy wygodną, przestronną gondolą, nierzadko w towarzystwie pielgrzymów. Na szczycie góry przycupnęła bowiem malownicza osada, przytulona do sanktuarium, w którym znajduje się figurka Maryi.

 

Figurkę, jak głosi legenda, znalazł wieki temu pasterz, którego owce zaginęły i znalazły się – i to w pozycji klęczącej – właśnie przy rzeczonej figurce. Na malowidłach, zdobiących okalające świątynię budynki, można ową scenkę obejrzeć. Figurka potem wędrowała tu i ówdzie, a o jej los troszczył się podobno i sam ojciec Pio, ale czy to prawda, to nie wiem, gdyż żywoty świętych nie są moją mocną stroną.
Niezależnie od przekonań religijnych osada ta, wraz z otaczającymi ją górami, tworzy bardzo malowniczy krajobraz, na tle którego przyjemnie się śmiga i na który można sobie na spokojnie popatrzeć popijając kawę w jednej z licznych, zlokalizowanych wokół szczytu, kawiarni.

 

Niektóre z nartostrad, łączących szczyty, które tworzą ośrodek, mają dość osobliwy profil. 😉

 

Leżące w dolinie Tarvisio do szczególnie pięknych nie należy, ale po drodze ze Słowenii mija się kilka ciekawych miejsc. Jest tu niszczejąca skocznia narciarska (w 2003 r. odbyła się tu zimowa uniwersjada), jest ponura osada Cave del Predil, z muzeum zlokalizowanym w zamkniętej kopalni ołowiu, jest też górująca nad okolicą góra z pięcioma wierzchołkami – Cinque Punte (fot. Johann Jaritz, domena publiczna).

 

W samej Słowenii mijamy malowniczą wioskę Strmec, zamieszkaną przez kilkanaście osób,

 

a także mnóstwo fortyfikacji i umocnień z czasów I wojny światowej. W otaczających wąwozy skałach wytyczone są tunele, z których ostrzeliwać można było wiodące przez góry drogi.

 

 

Historia bitew i walk jest w tym regionie dużo dłuższa, jako że jest to miejsce styku trzech europejskich ludów i kultur: romańskiej, germańskiej i słowiańskiej. Z atrakcji mniej kojarzących się z zabijaniem warto zajrzeć nad tutejsze, górskie rzeki, płynące nierzadko w głębokich na kilkadziesiąt metrów kanionach.

 

Dodając do tego stosunkowo niskie ceny karnetów (28 euro / dzień w połowie marca) można uznać Tarvisio za naprawdę ciekawe miejsce, które warto odwiedzić, będąc w okolicy.