Wrzesień był piękny, więc żal było nie skorzystać! Wraz z grupą seniorów 40+ udaliśmy się na rowerowe harce w okolice czeskiego Pradziada. Akurat prognozy na weekend nie były przekonujące, ale postanowiliśmy pojechać. Nie chodziło tu li tylko o determinację i niezłomność, ale też o to, że rezerwacje były już opłacone i opcji odwrotu nie było.
Punktem startu była przełęcz Červenohorské sedlo – miejsce bardzo poręczne, bo usytuowane dość wysoko (ponad 1000 m.n.p.m.) – już tu widoki są zacne i łatwo stąd wyruszyć od razu na malownicze szlaki.
W tutejszym hotelu działa oddział wypożyczalni rowerów, a także świetna restauracja, a zatem wszystkie potrzeby towarzyskie, gastronomiczne i sportowe można zaspokoić od ręki. Komu nie w smak hotelowe standardy, może przejść na drugą stronę ulicy do klasycznej, czeskiej, górskiej chaty, gdzie można jak za dawnych lat przykleić się do drewnianej ławki, opierdzielić gulasz z knedlami i popić go pochodzącą z tego regionu Holbą.
Pętla rowerowa, jaką można rozpocząć i zakończyć na przełęczy, wiedzie przez najwyższy szczyt Jeseników – Pradziada (Praděd, 1491 m.n.p.m.) i ma kilka większych wjazdów i zjazdów. Można zmagać się z nimi siłą własnych mięśni, ale można też wesprzeć się napędem hybrydowym, w postaci roweru elektrycznego, co czyni ten sport bardziej inkluzywnym i wyrównuje szanse. 50 km i ponad 1300 m przewyższenia nie jest wtedy przeszkodą nawet dla niedzielnych kolarzy. Mimo to jednak tłumów na szlakach ani e-rowerowych korków nie było.
Jeseniky są w ogóle bardzo fajnym regionem narciarskim – mamy tu kilka ciekawych ośrodków: nowoczesne Kouty nad Desnou, romantyczny Pradziad z karnetami na gumce, Červenohorske sedlo, Ramzova, a także kilka innych. Mimo że wysokości są porównywalne z karkonoskimi, nie ma takich tłumów i tylu zakazów. W Karkonoszach wystarczy ziewnąć, by zaraz z krzaków wyszedł jakiś strażnik parku narodowego i chciał nam wręczyć mandat za hałasowanie.
Choć sam Pradziad przywitał nas mgłą, chłodem i mżawką, to reszta wycieczki była bardzo malownicza.
Kto miałby jeszcze ochotę, mógłby zatrzymać się na kawkę w miejscowości Karlova Studánka, malowniczym i pełnym drewnianych zabudowań uzdrowisku.
Cała pętla zamknęła się w 50 km i około 1400 m przewyższenia, co przy rowerze elektrycznym było jednak sympatyczną, rekreacyjną przejeżdzką.