Guete Morge, Alzacjo!

W tym roku zaniedbałem rower, bo dorzuciłem sobie dodatkowe treningi tenisowe. Nadszedł jednak czas, by nieco odrobić te zaległości i przy okazji wizyty u rodziny na pograniczu niemiecko-francuskim udałem się na wycieczkę rowerową w okolicach miasteczka Colmar w Alzacji.

Przy wjeździe do niego wita nas kilkunastometrowa Statua Wolności, gdyż to właśnie stąd pochodził jej twórca, Frédéric-Auguste Bartholdi.

Samo Colmar jest niezwykle urokliwe, poprzecinane kanałami i pełne kameralnych, kolorowych kamieniczek. Byłem tu kiedyś w zimie i wtedy podobało mi się nawet bardziej, bo było równie piękne, ale bez takich tłumów.


Bez żalu zatem uciekłem z miasteczka na pobliskie wzgórza, przez które prowadzi „szlak pięciu zamków”, wiodący do ruin średniowiecznych twierdz.

Są to Château du Pflixbourg, Château du Hagueneck, trojaczki Les Trois Château d’Egusheim.

Alzacja ma dosyć burzliwą historię i przez lata przechodziła z rąk do rąk, stąd zamczysk, twierdz i bastionów jest tu mnóstwo. Przy szlaku położony jest jeszcze lepiej zachowany Château du Hohlandsbourg,

a 30 km dalej na całą okolicę z wysokiego szczytu spogląda imponujący zamek Haut-Kœnigsbourg. Burzliwe dzieje odzwierciedlone są też w języku (mówi się tu zbliżonym do jęz. niemieckiego dialektem) oraz w nazwach geograficznych – choć Colmar znajduje się we Francji, to okoliczne wioski noszą tak melodyjne nazwy jak NIEDERMORSCHWIHR, PFAFFENHEIM, ZELLENBERG, SUNDHOFFEN czy WESTHALTEN…

Sam, ok. 35-kilometrowy, szlak jest idealny na jednodniową wycieczkę rowerową. Można go przejechać szosą, lub skorzystać z szutrowych i leśnych skrótów.

Ruiny są bardzo malownicze, bezpłatne i przygotowane dla turystów – można tu nawet wejść na wieże czy mury, co może okazać się kluczowe, gdyby w czasie naszej wizyty nastąpił atak Alamanów…

Po wizytach w średniowiecznych twierdzach możemy zjechać z powrotem do miasteczka, ścieżkami wiodącymi przez winnice, cóż aż prosi się o zwieńczenie upalnego dnia lampka chłodnego, alzackiego, białego wina…