Na początku zaznaczmy, że horror w Tatrzańskiej Łomnicy to inny horror niż taki narciarski, jakiego możemy doświadczyć np. w Zieleńcu., w którym polega on na tym, że po 90 sekundach zjeżdżania w dół stajemy na 20 minut w kolejce, gdzie wąsaty narciarz opięty przyciasną, czerwoną kurtką SPYDER dyszy nam w kark wyziewami schabowego i „Żubra”… Czytaj dalej Horror w Tatrzańskiej Łomnicy!
Pejo i narciarski Dr House.
Ten wpis będzie trochę na temat, a trochę nie. Czekając na kolejny wyjazd (pogłoski o rzekomym końcu sezonu są mocno przesadzone) wygrzebałem coś z archiwum – moje dawne wyjazdy do Pejo i osobliwe przygody z nimi związane. Czytaj dalej Pejo i narciarski Dr House.
Cugiem na Zugspitze!
Choć tegoroczny wyjazd na Zugspitze był już moim czwartym, to jednak uznałem, że zasługuje on na osobny wpis na blogu. Dwa pierwsze, w latach 2018 i 2019 to czasy jeszcze przedcovidowe. W roku 2022 i 2023 wróciliśmy jendak zamknąć sezon pod najwyższym szczytem Niemiec. Czytaj dalej Cugiem na Zugspitze!
Mąte Bądone – najgorzej!
Mój najgorszy wyjazd odbył się w roku 2016. To były jeszcze czasy gdy jeździłem na wyjazdy zorganizowane, na cały tydzień. Z wyjazdami zorganizowanymi jest tak, że czasami jesteśmy zabierani tam gdzie jest fajnie, a czasami tam, gdzie akurat była dobra oferta i tak właśnie trafiłem do Monte Bondone. Czytaj dalej Mąte Bądone – najgorzej!
Matko Boska, jeździmy w Tarvisio!
Przy okazji jeżdżenia w słoweńsko-włoskim ośrodku Kanin – Sella Nevea, odwiedziliśmy także położone nieopodal Tarvisio, skąd na nartach dojechać można na Monte Santo di Lussari.
Kanin – zamknięte, psia krew!
Choć w Słowenii mnóstwo jest szczytów sięgających grubo ponad 2000 m.n.p.m., to tylko w jednym miejscu można z takiej wysokości zjechać na nartach. Miejscem tym jest ośrodek położony w Alpach Julijskich, w okolicach szczytu o psiej nazwie Kanin. Czytaj dalej Kanin – zamknięte, psia krew!
Najdziwniejszy ośrodek narciarski.
Jak łatwo zauważyć, raczej nie odwiedzam i nie opisuję ośrodków w Polsce. Zrobię jednak wyjątek i napiszę o takim, który był najdziwniejszą, narciarską miejscówką, jaką odwiedziłem, a był to bez wątpienia stok w podwrocławskich Machnicach. Czytaj dalej Najdziwniejszy ośrodek narciarski.
Sella Ronda – rundka wokół masywu Sella.
Dzisiaj znów wspominkowo, bo na temat wyjazdu z 2018 r., a do tego dość banalnie – któż bowiem nie był i nie ma pięknych wspomnień z jeżdżenia w Sella Ronda? Czytaj dalej Sella Ronda – rundka wokół masywu Sella.
adVENTure, czyli wspominamy przygody.
Przy okazji przeprowadzkowych porządków, wpadła mi w ręce narciarska mapa sprzed kilkunastu lat. W marcu 2009 r. spędziliśmy tydzień w Sölden, ale w dniu powrotu postanowiliśmy zajrzeć na chwilę do Vent. Czytaj dalej adVENTure, czyli wspominamy przygody.
Pogranicze w śniegu, cz. 2.
Dane na początku stycznia słowo się rzekło i po miesiącu wróciłem na włosko-austriacko-szwajcarskie pogranicze, by dalej eksplorować tamtejsze ośrodki. O ile jednak za pierwszym razem odwiedziłem duże, znane destvynacje (skansen lat 90-tych w Serfaus-Fiss-Ladis, efektowne Ischgl i lodowcowy Kaunertal), o tyle teraz wybór padł na nieco mniejsze ośrodki: Schöneben / Belpiano, Nauders i Scuol. Czytaj dalej Pogranicze w śniegu, cz. 2.