Cwany Ga-Pa.

Choć od kilku lat zimowy sezon narciarski kończę pod górującym nad Garmisch-Partenkirchen ośrodku Zugspitze, to w samym Ga-Pa nigdy jeszcze nie jeździłem.  W tym roku jednak się to zmieniło i kilka pięknych, styczniowych dni spędziliśmy eksplorując stoki ośrodka „Garmisch Classic”. Nie zabrakło także wizyty we wspomnianym Zugspitze a także wypadu na austriacką stronę, do Lermoos. Ale po kolei.

W ośrodku Garmisch Classic mamy około 40 km tras każdej trudności, z niekwestionowaną gwiazdą na czele: długą, czarną trasą „Kandakhar”, areną Pucharu Świata. Zawody PŚ odbywały się także w trakcie naszego pobytu – część, na której odbywała się rywalizacja, była zamknięta, ale można była zmierzyć się z pozostałymi odcinkami nartostady.


W Ga-Pa możemy wybrać sobie trasy odpowiednio do preferencji. Nieco wyżej, między Kreuzjoch, Kreuzeck i Osterfelderkopf położone są nieco krótsze, ale skąpane w słońcu trasy, wzdłuż których kursują leciwe krzesła i orczyki.

Poniżej Kreuzjoch i w okolicy Hausberg znajdziemy więcej niebieskich, „rodzinnych” tras; możemy też ruszyć stąd do doliny jedną z długich, bardziej wymagających nartostrad.


Zewsząd rozpościera się ładny widok na Ga-Pa, a z niektórych miejsc dostrzec możemy skocznię narciarską Große Olympiaschanze. Patrząc w drugą stronę widzimy masyw Zugspitze.

Przy stacjach w dolinie znajdują się duże parkingi, można też tu dojechać pociągiem z centrum Ga-Pa. To ten sam pociąg, którym dotrzeć możemy pod samo Zugspitze – za bilet służy nam karnet narciarski.
Mieszkając w Garmich-Partenkirchen warto poświęcić popołudnie i wieczór na zwiedzenie miejscowości. Garmisch i Partenkirchen to w zasadzie dwie wsie, które połączone zostały przed zimowymi igrzyskami w 1936 r. Miejscowość posiada zatem niejako dwa „centra”. To w Garmisch jest bliżej ośrodka narciarskiego i jest moim zdaniem bardziej malownicze i „wiejskie”, a to w Partenkirchen znajduje się bliżej skoczni i wygląda nieco bardziej „miejsko”.
Wspomnianą skocznię też warto obejrzeć – jest to arena rozgrywanego co roku Turnieju Czterech Skoczni, niosąca też trudne brzemię przedwojennych igrzysk, które – podobnie jak te w Berlinie – były zdominowane przez nazistowską propagandę. Jej echa do dzisiaj widoczne są w architekturze budynków i trybun otaczających zeskok.

W Ga-Pa warto wstąpić do jednej z lokalnych restauracji, oferujących specjały bawarskiej kuchni – tak tłustej i ciężkiej, jak smacznej. Zapewniam Was, że po intensywnym dniu na stoku, pieczona dziczyzna z bawarskich lasów, podana w sosie grzybowym i przy akompaniamencie knedla, kapusty i żurawiny oraz – a jakże – bawarskiego, jasnego piwa, smakuje WYBITNIE. Z kolei przy stoku można skosztować tradycyjnego sznycla. 🙂

***

Tak jak wspomniałem, przy okazji wizyty w Ga-Pa nie mogło zabraknąć wypadu pod Zugspitze. Było wspaniale! Dzięki wyższemu położeniu tras (2000-2700 m.n.p.m.) warunki były tu prawdziwie zimowe.

Do tego udało się wstrzelić w idealne okno pogodowe – tak wspaniałej aury nie doświadczyłem tu nigdy! Było dużo świeżego śniegu (przyjechaliśmy dwa dni po opadach), słonecznie przez cały dzień i praktycznie bezwietrznie. Tłumów z kolei nie było, więc można było nieustannie cieszyć się jazdą.

Nie zabrakło tradycyjnych „check pointów”:

  • wycieczki na platformę widokową pod szczytem i rzutu oka na austriacki Tyrol,

  • przejazdu koleją linową (z doliny do ośrodka) i pociągiem (z ośrodka do doliny)

  • czy zjazdu nartostradą wiodącą po resztce lodowca z widokiem na dawny hotel – niegdyś stojący u stóp wspomnianego lodowca, a obecnie jakby wiszący w skalnej ścianie.

Podziwiając złoty krzyż, wieńczący najwyższy szczyt Niemiec można było zauważyć, co widać także na zdjęciu, że był on wybrakowany – podczas burzy odpadły zdobiące go „promienie”. Kilka dni po naszym wyjeździe dostrzeżono je, mieniące się w śniegu pod szczytem – zostały odzyskane przez dzielnego pracownika obsługi.

Żródło: Facebook/Zugspitze

Z praktycznych informacji warto przypomnieć, że karnet dzienny kosztuje tu 61,50 euro, jest ważny także w ośrodku Garmich Classic i służy jako bilet na kolej linową i pociąg jadący spod lodowca do centrum Ga-Pa. Ze względu na położenie w samym ośrodku żadnych czytników karnetu przy wyciągach nie ma, bo nie sposób tu się dostać inaczej niż wspomnianymi środkami (choć widuje się tu jednak wiodące z długiej, wąskiej doliny tropy skiturowców).

Mapa ośrodków Garmisch Classic i Zugspitze.

***

Pierwszego dnia pobytu w Ga-Pa na trasie Kandakhar odbywał się Puchar Świata. Chcąc uciec przed tłumami przejechaliśmy na stronę austriacką, gdzie z kilku dostępnych ośrodków wybraliśmy Lermoos. Miejscowość ta może być znana narciarzom, choć niekoniecznie z powodu leżącego tam ośrodka narciarskiego. Zmierzając do Austrii przez Garmisch-Partenkirchem i przełęcz Fernpass przejeżdżamy właśnie przez tę, leżącą tuż za niemiecko-austriacką granicą gminę, rzucając czasami okiem na niezbyt imponujące, widoczne z drogi nartostrady.
Tymczasem w samym Lermoos można całkiem fajnie pojeździć – tutejszy ośrodek, którego trasy sięgają ponad 2000 m.n.p.m. oferuje blisko 30 km tras i jest częścią większego regionu (Tiroler Zugspitz Arena), w którym do dyspozycji mamy 8 ośrodków, ponad 200 km nartostrad i 89 wyciągów.

Przy okazji wizyty w Garmisch-Partenkirchen postanowiliśmy zatem odwiedzić rzeczone Lermoos i tamtejsze trasy, położone na zboczach Grubigstein.
Mimo kompaktowych rozmiarów jest tu wszystko, czego potrzebuje narciarz, by spędzić udany dzień na stoku. Nartostrady dostępne są we wszystkich wariantach trudności. Te położone wyżej zapewniają piękne panoramy z widokiem na najwyższy szczyt Niemiec (Zugspitze) i świetnie sprawdzają w słoneczne dni.

W dni mgliste i śnieżne można przenieść się na położone niżej i biegnące przez lasy nartostrady, gdzie drzewa zapewniają ochronę przed wiatrem i lepszą orientację w przestrzeni.

Dodajmy do tego darmowy parking i zlokalizowaną na 2028 m.n.p.m. restaurację i cyk – mamy przepis na piękny, narciarski dzień!


Do atrakcji dziennych można dorzucić jeszcze atrakcje wieczorowe i nie mam tu na myśli balowania, ale wieczorną jazdę na nartach i sankach – są one oferowane na wybranych stokach regionu.

Karnet 1-dniowy kosztuje 61,50 euro, czyli całkiem rozsądnie, a karnet kupiony na 2 dni (120 euro) lub dłużej pozwala nam jeździć także w ośrodku Zugspitze, który ze względu na położenie (2000 – 2700 m.n.p.m.) daje gwarancję śniegu i dobrych warunków. Od strony austriackiej prowadzi do niego kolej linowa.