Przy okazji jeżdżenia w słoweńsko-włoskim ośrodku Kanin – Sella Nevea, odwiedziliśmy także położone nieopodal Tarvisio, skąd na nartach dojechać można na Monte Santo di Lussari.
Kanin – zamknięte, psia krew!
Choć w Słowenii mnóstwo jest szczytów sięgających grubo ponad 2000 m.n.p.m., to tylko w jednym miejscu można z takiej wysokości zjechać na nartach. Miejscem tym jest ośrodek położony w Alpach Julijskich, w okolicach szczytu o psiej nazwie Kanin. Czytaj dalej Kanin – zamknięte, psia krew!
Najdziwniejszy ośrodek narciarski.
Jak łatwo zauważyć, raczej nie odwiedzam i nie opisuję ośrodków w Polsce. Zrobię jednak wyjątek i napiszę o takim, który był najdziwniejszą, narciarską miejscówką, jaką odwiedziłem, a był to bez wątpienia stok w podwrocławskich Machnicach. Czytaj dalej Najdziwniejszy ośrodek narciarski.
Spacer z Pradziadkiem.
Korzystając z wolnego w pracy i prognozy na piękną pogodę w lutowy dzień udałem się pospacerować na nartach skiturowych w okolicach czeskiego Pradziada. Czytaj dalej Spacer z Pradziadkiem.
Sella Ronda – rundka wokół masywu Sella.
Dzisiaj znów wspominkowo, bo na temat wyjazdu z 2018 r., a do tego dość banalnie – któż bowiem nie był i nie ma pięknych wspomnień z jeżdżenia w Sella Ronda? Czytaj dalej Sella Ronda – rundka wokół masywu Sella.
adVENTure, czyli wspominamy przygody.
Przy okazji przeprowadzkowych porządków, wpadła mi w ręce narciarska mapa sprzed kilkunastu lat. W marcu 2009 r. spędziliśmy tydzień w Sölden, ale w dniu powrotu postanowiliśmy zajrzeć na chwilę do Vent. Czytaj dalej adVENTure, czyli wspominamy przygody.
Pogranicze w śniegu, cz. 2.
Dane na początku stycznia słowo się rzekło i po miesiącu wróciłem na włosko-austriacko-szwajcarskie pogranicze, by dalej eksplorować tamtejsze ośrodki. O ile jednak za pierwszym razem odwiedziłem duże, znane destvynacje (skansen lat 90-tych w Serfaus-Fiss-Ladis, efektowne Ischgl i lodowcowy Kaunertal), o tyle teraz wybór padł na nieco mniejsze ośrodki: Schöneben / Belpiano, Nauders i Scuol. Czytaj dalej Pogranicze w śniegu, cz. 2.
Pogranicze w śniegu, cz. 1.
Na początku stycznia udałem się na austriacko-szwajcarsko-włoskie pogranicze by pojeździć w tamtejszych, nieznanych mi jeszcze ośrodkach. Pierwotne założenie było takie, aby jeździć w Serfaus / Fiss / Ladis, ale okazało się, że z Pfunds, w którym mieszkaliśmy, można dojechać do co najmniej sześciu różnych ośrodków, m.in. Isgchl/Samnaun oraz Kaunertal. z czego skrzętnie skorzystaliśmy.
Tunelowe Love w Sölden.
W poprzednich na początek sezonu wybierałem coś z trójcy Hintertux, Stubai lub Pitztal, a w ubiegłym roku Kitzsteinhorn, który potem raz jeszcze odwiedziłem w marcu. Pisałem wtedy, że to mój powrót w to miejsce po 14 latach. Porównywałem zdjęcia lodowca i ubolewałem nad jego ubytkami. W tym roku, dla urozmaicenia, wybór padł Sölden, które do tej pory znałem z walorów, jakie oferuje pełnia sezonu. Czytaj dalej Tunelowe Love w Sölden.
Hygge i MTB na 0 m.n.p.m.
Czas na tradycyjny, wakacyjny, rowerowy off-topic. Szukając sensownej cenowo miejscówki na familijne wakacje nad morzem, przemierzałem mapę na bookingu, wybrzydzając nad ofertami rodzimymi, a następnie niemieckimi. Ku mojemu zdziwieniu, najlepszy stosunek jakości do ceny (wg zdjęć i opinii) zaoferowało agroturystyczne gospodarstwo w duńskiej Jutlandii i tak oto tu wylądowaliśmy, zapakowawszy wcześniej sporo prowiantu do auta, gdyż niskie ceny nie są z zasady wizytówką Skandynawii.
Czytaj dalej Hygge i MTB na 0 m.n.p.m.
